Najstarsza i najliczniejsza klasa w naszej szkole przy okazji klasowej wigilii zorganizowała mikołajki. Niestety, nie pojawił się umówiony wcześniej Święty Mikołaj. Jego obowiązki przejęła dzielnie przewodnicząca klasy. Poradziła sobie z tym arcytrudnym zadaniem na tyle dobrze, że udało się jej nawet odnaleźć zaginionego w supertajnej akcji ratowania cyfrowego świata wychowawcę (za co wychowawca bardzo przeprasza, kaja się i prosi na kolanach o przebaczenie), dla którego także znalazł się pod choinką upominek... /JR/